W domu jesteśmy, gdy pragniemy odpocząć, gdy chcemy uciec od obowiązków lub gdy mamy chęć zamknąć się przed światem zewnętrznym. Natomiast wybuch pandemii koronawirusa znacznie poszerzył listę czynności, jakie możemy wykonywać w swoich czterech ścianach. Rozgraniczenie na miejsce pracy i miejsce spoczynku do niedawna miało solidną rację bytu. Jednak wydarzenia pandemiczne sprawiły, że w obawie o bezpieczeństwo swoje, jak i innych przenieśliśmy wiele swoich aktywności właśnie do domu. Izolacja przyniosła pewne społeczne bolączki, pośród których znajduje się m.in. uzależnienie od internetu.    

Koronawirus i przejście na tryb online

Różne są style bycia w internecie. Inaczej zachowują się ci, którzy dorastali, poznając go niemalże od pierwszych lat swojego życia, a także ci, którzy zetknęli się z nim nieco później. Różnica polega nie tylko na odmiennej treści lajkowanej przez te grupy użytkowników, lecz także na tym, jak zapełniają oni swoje profile i tablice. Natomiast bez względu preferencje, jakiejkolwiek grupy użytkowników, to przedstawiciele każdej z nich mogą obserwować u siebie zwiększoną aktywność w sieci.

Zdalna praca oraz nauka, zakupy online, komunikacja ze znajomymi i rodziną – to podstawowe czynności wykonywane za pomocą komputera lub telefonu, których intensywność od wybuchu pandemii wirusa SARS-CoV-2 znacznie się zwiększyła. Konieczność przebywania w izolacji lub w kwarantannie wymogła na nas inny system działań, przez co większość z nich dokonujemy w sieci. To właśnie tam cały świat mógł zareagować na te jakże burzliwe globalne zmiany.

Uzależnienie od internetu, a obecna codzienność

Owszem w trakcie tzw. pierwszych obostrzeń ograniczających wychodzenie z domu, wiele rodzin odkurzyło swoje gry planszowe lub karty do gry, po to, by wykorzystać ten czas na rodzinną integrację w oparciu o doświadczenia analogowe, a nie cyfrowe. Już wtedy na samym początku lockdownu byliśmy świadomi pobocznych konsekwencji, jakie może on przynieść. Przecież wielu ludzi dobrze wykorzystało ten czas, skupiając się na pożytecznych czynnościach lub po prostu regenerując swoje siły. Jednakże tym dłużej trwała pandemia, tym trudniej było wymyślić sobie jakąkolwiek rozrywkę.

Wobec uzależnienia od internetu szczególnie bezbronni są najmłodsi. Według badań połowa uczniów szkolnych w trakcie izolacji korzystała z komputera przez około 6 godzin dziennie. Natomiast przed pandemią koronawirusa do tak dużej aktywności internetowej przyznawało się jedynie kilkanaście procent badanych.

Ponadto jak wiadomo, tryb edukacji zdalnej dodatkowo wymaga od uczniów kilkugodzinnego siedzenia przed komputerem przez 5 dni w tygodniu. Konsekwencje bycia offline podczas lekcji są oczywiście tak złe, jak tylko zła może być nieobecność podczas omawiania materiału przez nauczyciela. Niestety wiele rodzin z powodu złej sytuacji ekonomicznej ma problemy, by zapewnić w domu porządny sprzęt umożliwiający komfortową łączność.

Jak zadbać o higienę cyfrową dzieci?

Tak silnie związane z technologią młode pokolenie jest narażone na negatywne skutki obcowania z nią już od najmłodszych lat. Zaistniałe globalne zmiany tylko to pogłębiły. Dlatego w tej, jak i w wielu innych trudnościach, z jakimi muszą się zmagać, niezbędna jest rodzicielska pomoc. Istotne jest nie tylko to, co głoszą, ale także to, jak oni sami spędzają czas w domu. Trudno by uzależniony od telefonu rodzic był wiarygodnym autorytetem, podczas przestrzegania dziecka przed zagrożeniami, które może nieść za sobą nadmierne korzystanie z internetu. Poza rozmową i prezentowaniem odpowiednich wzorców na swoim przykładzie rodzic powinien też starać się podsuwać swojemu dziecku ciekawe scenariusze na spędzanie czasu w trybie offline. Rzecz jasna kontrola czasu spędzanego przez dziecko na korzystanie z urządzeń multimedialnych również może być istotna, lecz nie powinna ona być zbyt nachalna lub natarczywa. Proponowanie alternatyw jawi się jako znacznie bardziej skuteczne.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here